Czy zastanawiacie się czasem jak rzadko w obecnych czasach rozmawiamy ze sobą?
A jeśli już, to o czym rozmawiamy i czy potrzebujemy tego?
Wprowadziliśmy niedawno w naszej firmie 1 dzień w miesiącu bez giełdy transportowej. Tylko i aż (!) 1 (JEDEN) dzień.
Ja nie ukrywałem, że to eksperyment, a spedytorzy nie ukrywali, że uznali to za głupotę roku (xd).
Bo po co sobie utrudniać życie skoro można by na giełdzie i bez telefonów i na szybko i napisać.
Dzień minął, świat się nie zawalił, firma dalej działa, choć wizerunek firmy przez czerwone statusy pewnie mocno nadwerężony.
Kilka faktów z tego ciekawego (jak dla mnie) dnia:
- podwykonawcy uznali, że coś w Kimlogu się stało, bo wszyscy użytkownicy „byli na czerwono”
- jeden z wieloletnich dobrych partnerów transportowych pisemnie zarządał przywrócenia dostępu do giełdy
- ludzie nieśmiało zaczęli dzwonić do innych firm i rozmawiać dłużej niż 30 sekund
- większość uznała mnie za wariata utrudniającego innym życie i wykonywanie obowiązków (lol)
Będąc niedawno w Moskwie, wstąpiłem do księgarni pry Placu Czerwonym w tzw. GUM-ie. Miałem okazję na spokojnie pooglądać okładki, poczytać recenzje.
Nie zgadniecie o czym była większość tzw. Hitów i Bestsellerów:)
O komunikacji, rozmawianiu, nawiązywaniu kontaktów, pokonywaniu strachu przed wyjściem do innych, o sile znajomości i kontaktów, zaciekawieniu, strachu przed obcymi, inicjatywie, inteligencji społecznej i inteligencji emocjonalnej.
Generalnie o tym o czym wiedzieliśmy wcześniej lub o czym wspominają starsi koledzy bądź rodzice.
O tym wszystkim co zabiera nam bezduszność maszyn i bezosobowość komunikatorów.
O tym, że nagle nie sms, czy wpis na fb tylko telefon z życzeniami urodzinowymi otwiera nam wiele drzwi.
O tym, że łatwiej się negocjuje w trakcie rozmowy telefonicznej niż na komunikatorze.
O tym, że kierowca to też człowiek i czasem warto z nim porozmawiać, a nie tylko wysyłać sms-y czy komunikaty.
O tym, że z braku internetu w firmie świat się nie zawali i dalej można skutecznie realizować zlecenia Klientów.
O tym, że da się inaczej i że komunikacji nie trzeba się uczyć z modnych mądrych książek i drogich szkoleń.
O tym, że logistyka (ale nie tylko) opiera się w dużej mierze na kontaktach i właściwej komunikacji i tylko wtórnie na technologiach wymiany danych/zleceń.
O tym, że wystarczy odłożyć na chwilę komórkę, lapka, wylogować się i zacząć rozmawiać.
Usunąłem więc konto na insta, wyłączam telefon tak często jak się da, zupełnie zarzuciłem fejsa. Idę na spacer, a wieczorem porozmawiam z kimś o czymś.
Czego i Wam życzę.
MB